Gdy przeżywałem odejście mamy, przychodził mi do głowy jeden werset:
„Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. 22 Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. 23 Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, 24 pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. 25 A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, 26 aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was.”
Dla mnie mama była jak św. Paweł, miała apostolskie namaszczenie do inicjacji nowych służb i obszarów działania.
Mama była pełna pasji dla Chrystusa – zaspokojenie Jezusa było dla niej najważniejsze.
Mama wyzwalała ludzi – i czasem wiązało się to z naruszeniem strefy komfortu, bo nieraz zetknięcie z prawdą boli – ale zawsze wynikało to z miłości do Jezusa.
Mama bez trudu nawiązywała kontakty z ludźmi innych kultur, choć wiele kosztowało ją przełamanie, wkładała nieustanny wysiłek w naukę nowych słówek w innych językach. Przychodziło jej to łatwo gdyż miała Bożą Miłość do tych ludzi.
Mama tłumaczyła i tworzyła książki, pieśni, artykuły – jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu za te dzieła.
Mama potrafiła sobie odmówić, by wspomóc innych.
Mama niestrudzenie wyszukiwała cenne informacje z dziedziny żywienia, zdrowego stylu życiu, rozwijania wiary, spędzania czasu.
Jestem wdzięczny Bogu, że dał mi tak wspaniałą mamę. Mimo że czasem mocno odczuwaliśmy to, że musimy ją dzielić z innymi, to jednak jesteśmy dumni z niej i pełni uznania dla jej serca oddanego Bogu.