Świadectwo od pewnej rodziny z trójką dzieci przesłane do nas w listopadzie 2015 (Imion i nazwisk nie publikujemy)
Przemiana naszego życia, nas samych i naszej rodziny ma źródło w przyjęciu Jezusa do naszego serca i naszej rodziny. Rok temu w czasie Świąt Bożego Narodzenia poprosiliśmy by Jezus narodził się w naszej rodzinie. Pragnęliśmy doświadczyć żywego Jezusa w życiu naszej rodziny, gdyż wiedzieliśmy, że gdzie mieszka Bóg tam też widać owoce Ducha Świętego, których nam brakowało.
„Nóż na gardle” z powodu sytuacji w rodzinie (niekończące się kłótnie z 10-letnim synem, napięcia związane z jego problemami szkolnymi, jego narastająca agresja i bunt) doprowadził do wołania do Pana o pomoc. Po raz pierwszy zapragnęliśmy przyjąć Jego plan wobec naszej rodziny. Zewnętrznym znakiem z naszej strony było wprowadzenie modlitwy małżeńskiej i rodzinnej do naszego domu. Jednoczyła nas ona i dawała nadzieję. Ale sytuacja w domu wciąż się nie zmieniała.
Szukaliśmy pomocy u wielu specjalistów – w tym u psychiatry – poszukując przyczyny pogarszającego się zachowania syna. Lekarze orzekli, że syn jest zdrowy. Przełomowym momentem było gdy na modlitwie małżeńskiej wołaliśmy o pomoc, by Pan objawił nam w Swoim Słowie co dolega naszej rodzinie. Dostaliśmy od Ducha Świętego tzw. słowo poznania, że w naszej rodzinie można zauważyć wpływ złego ducha. Struchleliśmy. Myśleliśmy, że to może pomyłka i poprosiliśmy osoby posługujące w naszej wspólnocie o modlitwę. Poznanie się potwierdziło. Wiele osób w tym czasie zaczęło modlić się za nas i pościć.
Sytuacja w domu zaogniała się z powodu nasilającej się agresji syna względem nas i młodszego dziecka. O ile udawało się nam rodzicom nie wchodzić w konfrontację, to z młodszym bratem trudno było to osiągnąć. 10-latek szukał zaczepki, kłótni, prowokował, niszczył i rozrzucał rzeczy, używał wulgaryzmów.
Przez cały ten czas codziennie trwaliśmy na modlitwie z uwielbieniem. Bóg potwierdzał w Swoim Słowie, że jest z nami, dawał obietnicę, że będzie dobrze i powoli zaczął objawiać nam drogę wyjścia z niewoli.
W tym trudnym czasie w naszej parafii gościli Państwo Wołochowiczowie. Po spotkaniu podeszliśmy do nich prosząc o modlitwę i pomoc w rozwiązaniu naszej sytuacji. Po krótkiej rozmowie przekazali nam słowa poznania, które dostali od Boga, że w naszej rodzinie jest duch sierocy.
Od spotkania z Mariolą i Piotrem do naszej modlitwy wstawienniczej o uwolnienie minęło kilkanaście dni. Te dni na zawsze zapadną nam w pamięci. Syn był tak wyczerpany fizycznie, że przestał chodzić do szkoły, prawie nie jadł, mało spał a agresję wywoływała najmniejsza rzecz. Zdarzało się, że podczas nieobecności męża, gdy narastała agresja musiałam wychodzić z domu z 2-miesiecznym niemowlęciem i 5-cio latkiem.
Podczas modlitwy o uwolnienie pojawiły się fizyczne oznaki wskazujące, że duch sierocy opuścił naszą rodzinę. W ciągu kilku dni mieliśmy jeszcze modlitwę nad naszym małżeństwem, nad naszą rodziną i nad naszym najstarszym synem.
Dalej na modlitwie Bóg objawiał nam drogę oczyszczenia i uzdrowienia. W tym czasie dokonywało się wiele zmian w nas i w naszej rodzinie. Dziś jesteśmy inni, od roku Bóg prowadzi nas swoją drogą, której nie znamy w całości poprzez Swoje słowo i ludzi. Zmiany jakie zaszły w naszej rodzinie:
- Najstarszy syn poszedł do nowej szkoły – chrześcijańskiej niepublicznej.
- Zostaliśmy uzdrowieni ze ślepoty serca – przed modlitwą wstawienniczą trudno na było dostrzec w naszym najstarszym synu dobro i nie potrafiliśmy dziękować za niego; często go krytykowaliśmy z powodu niepoprawnego zachowania.
- Oddaliśmy ster Panu Bogu – w ten sposób wyrzekliśmy się ducha kontroli a zaakceptowaliśmy istnienie Bożego planu także dla naszego dziecka a nie tylko dla Nas.
- Pojawił się wspólny posiłek przy stole.
- Zaczęliśmy czytać przed snem nie tylko młodszemu dziecku ale też starszemu synowi.
Rodzina z trójką dzieci.